"Czy Bruno jest zaskoczony takim obrotem spraw" - to wspólny tytuł dwóch wystaw, których wernisaż odbędzie się w piątek o godz. 17 w Galerii Michałowski przy Grodzkiej 19. Fotografie z Drohobycza wystawi Grzegorz Józefczuk, a kolekcje dawnych widokówek z miasta Brunona Schulza - Zbigniew Lemiech.
"Oglądając dziś tę piękną kolekcję widokówek, pomyślmy, że to od Bertolda Schenkelbacha, jednego z ich autorów, Bruno Schulz otrzymywał prześwietlone klisze fotograficzne i metodą cliché-verre robił na nich ilustracje do sławnej "Xięgi bałwochwalczej". A może i sam Bruno patrzy na nas z jakiejś widokówki?" - czytamy w katalogu wystawy. Ekspozycje organizuje Stowarzyszenie Festiwal Brunona Schulza. Wystawy odbywają się dla upamiętnienia 65. rocznicy śmierci pisarza i artysty Brunona Schulza (12. VII. 1892 - 19. XI. 1942)

Zapewne nie na darmo na to miasto Bóg zesłał Brunona Schulza. Jest miastem prowincjonalnym, lecz wyróżnionym, które wciąga swoim genius loci - zresztą sam pisarz i pamięć o nim stały się niezbywalną, o ile w ogóle nie konstytutywną częścią tego fenomenu. O co jednak chodzi? – trudno precyzyjnie i przekonywująco odpowiedzieć, należy zatem, o ile ktoś ma taką wolę i ochotę, wystawić się na próbę podróży, dać szansę się uwieść.
Nie jest tu łatwo. Ulice i chodniki bywają mało płaskie, latarnie nie lubią świecić nocą, a windy w wieżowcach przestają jeździć godzinę przed północą jakby świat skupiał się wyłącznie na tym, aby tylko przetrwać do następnego wschodu słońca. Dawny Drohobycz, ten z niedalekiego okresu swej świetności, wciąż trwa jakby w stanie snu albo hibernacji, w szaleńczo cierpliwym oczekiwaniu na łaskawy powrót wielkości, jednakże czas bezlitośnie łuszczy dawne pałace i wille, wygina drewniane domy, deformuje przestrzeń, wykrzywia piony i poziomy.

A nowi ludzie, którzy obejmują w posiadanie wspaniałe niegdyś fasady, czasami nagle nadają im zupełnie inną formę, zrywając z ich historią i podporządkowując własnym celom i wartościom. To jest walka, której przychodzi nam być świadkami. Ale są i ludzie, którzy pomagają Drohobyczowi odbudować pamięć i tożsamość. Trzeba im pomagać.
Robię te zdjęcia bez żadnej pretensji o cokolwiek, bez ambicji dokumentacyjnych lub artystycznych; są dla mnie lustrem, w którym widzę swój Drohobycz. Oczywiście, że mają dla mnie szczególne znaczenie i to z różnych powodów, choćby przez wspomnienie spacerów z prof. Władysławem Panasem, przez spotkania z drohobyckimi przyjaciółmi i innymi wspaniałymi, poznanymi tu ludźmi, którzy też czują magię tego miejsca, przez gest dla Bruno Schulza, jakim było wmurowanie tablicy w miejscu jego śmierci. Tymi fotografiami rozmawiam z Drohobyczem i o Drohobyczu, raz zaskoczony i niedowierzający własnym oczom, a innym razem – czując przypływ radości i ten dobry skurcz w sercu.
Grzegorz Józefczuk